Strzałka

WAŁECKIE ZABYTKI – Notariat

Zapraszamy na spacer po Wałczu – dziś jeden z ciekawszych architektonicznie budynków w Wałczu, zwany najczęściej „Notariatem”, przed wojną określany jako Villa Stelzer. Dom ten wzniesiony został na przełomie XIX i XX w.
Dwie pierwsze kondygnacje wymurowano z cegieł, natomiast obie kondygnacje poddasza wykonano w konstrukcji ryglowej, co nadaje budynkowi malowniczy wygląd. Wygląd elewacji urozmaicają okna o zróżnicowanym kształcie – elewacja od strony ulicy Sądowej na parterze otrzymała okna półkoliście zwieńczone, przy czym okna przy narożnikach są trójdzielne, każda część jest podzielona na dwie kwatery. Wszystkie okna na parterze zostały współcześnie zabezpieczone ozdobnymi metalowymi kratami. Najpiękniejszą ozdobą domu jest drewniany trójboczny wykusz wsparty na kroksztynach, przykryty trójpołaciowym daszkiem i ozdobiony płaskorzeźbami przedstawiającymi zwierzęta i ptactwo leśne oraz zróżnicowanymi kolorystycznie snycerskimi ornamentami. Wykusz ten został w ostatnich latach odrestaurowany przez wałeckiego artystę plastyka Jerzego Poszepczyńskiego. Wart uwagi jest również portal wejściowy od strony ulicy Pocztowej z wieńcząca podwójne drzwi półkolistą płyciną z dekoracją roślinną z motywem liści akantu i wstęgą z napisem AGE QUOD AGIS, będącym chętnie używaną sentencją niosącą przypomnienie Czyń co czynisz (a więc skup się na tym, czym zajmujesz się aktualnie, byś czynił to jak należy).
Jest też z nim związana sympatyczna bajka – legenda, która wyjaśnia istnienie pięknego wykuszu. Otóż ponoć pierwszy właściciel tego budynku był zapalonym myśliwym. Często wyprawiał się na polowanie w podwałeckie lasy, z mniejszym lub większym powodzeniem, przeważnie wracał jednak z jakąś zdobyczą. Chodząc z dubeltówka po lesie czuł się silny, ważny, to on decydował o życiu lub śmierci napotkanych zwierząt. Jednak – do czasu. Pewnego dnia został jednak zaskoczony przez stado dzików. Nie miał czasu złożyć się do strzału, rzucił dubeltówkę i pędem uciekł na drzewo. Drętwiejąc ze strachu spędził tam wiele godzin, gdy dziki odeszły, pojawiły się wilki, które wyczuły okazję łatwego łupu. Teraz to myśliwy poczuł się zwierzyną łowną. Zrozumiał, jak smakuje strach przed śmiercią. Obiecał sobie i leśnym zwierzętom, że jeśli uda mu się ujść z życiem, już nigdy nie zastrzeli nikogo z mieszkańców lasu. Kiedy to uczynił wilki odeszły a pojawiły się jelenie. Myśliwy, nie mając już sił, aby dłużej utrzymać się na gałęzi, spadł niemalże pod kopyta zwierząt, do których jeszcze niedawno strzelał. Spadając pomyślał – teraz one mnie stratują. Jelenie jednak tego nie uczyniły. Po powrocie do Wałcza ów myśliwy nie tylko zrezygnował z zabijania zwierząt, ale postanowił na pamiątkę tamtych wydarzeń zlecić ozdobienie budowanego właśnie domu płaskorzeźbami przedstawiającymi leśne zwierzęta.

opr. B. Stankiewicz